Szlakiem poszlak - sprawa Bulwaru Zachodzącego Słońca
Tak, to Katowice - Bogucice, Górny Śląsk, Polska. Około godziny 10:00 wieczorem. Blask księżyca oświetla mały pokój. Przy drewnianym biurku, ustawionym niedaleko okna siedzi lekko przygarbiona postać - to ja. Pogrążona w myślach, wertuję akta starej, zeszłotygodniowej sprawy. W ich skład wchodzą dwie bardzo istotne rzeczy: nieco wymiętoszony bilet oraz broszura formatu A4 w, o dziwo, całkiem niezłym stanie. Na jej okladce jarzy się czerwono-żółty napis: " Bulwar Zachodzącego Słońca ". Te dwa (z pozoru) mało znaczące elementy mącą moje myśli. Kiedy wracam pamięcią do dnia - 18 maja wszystko wydaje się być w nim niezwykłe: tajemnicze zaginięcia, złote papierki spadające z sufitu czy w końcu cena programu z musicalu w cenie 20, a nie, jak zwykle, 10 złotych. Aby jednak przejść do tych nadwyczajnych wydarzeń, musimy się najpierw cofnąć o parę lat, a dokładnie do roku 2006. Krysia i ja, jako studentki pierwszego roku Kulturoznawstwa, nie zdawałyśmy sobie spraw